-
Ryk miasta – żyć, podróżować, czuć!
Urodziłam się na dwa lata przed upadkiem komunizmu w Polsce w mieście z kominami rafineryjnymi wpisanymi w krajobraz. Spędziłam dzieciństwo w bloku bez windy, więc darłam się pod oknem, żeby mama rzuciła z czwartego piętra pieniądze zawinięte w jednorazówkę. Na chrupki lub oranżadę. Wszystkie dzieciaki się wtedy darły, to i ja się darłam. Bandą chodziło się na mirabelki dwa bloki dalej. Nie po to żeby je zbierać i jeść. Była niepisana zasada, że kto przejdzie z drzewa na drzewo przez cały rząd mirabelek bez dotykania stopą ziemi, ten kozak. Wyniosłam się z miasta do miasta na studia. Przez trzy lata miałam gotyk na dotyk, a potem do jedynego miasta w…